„Wystarczy troszkę pokombinować”


Grzegorz Huc |
127

PR


Treść

„Ja to proszę Pana mam bardzo dobre połączenie”. Ten cytat wywołuje uśmiech na twarzy każdego miłośnika filmów Stanisława Barei. Od premiery filmu „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” minęło 40 lat z okładem, a ja miałem okazję przypomnieć go mojemu choremu przyjacielowi. W szpitalu wylądował biedny, więc postanowiłem go odwiedzić.

Środek tygodnia, środek dnia, wsiadłem więc w samochód i pojechałem pod tyski szpital. Niedawno otwarli nowy, wybudowany za pieniądze Unii Europejskiej parking. Wiemy z prasy, że jest on teraz większy i piękniejszy. Trzeba troszkę głębiej w mediach pogrzebać, aby  dowiedzieć się, że tylko 10 miejsc więcej ma on od parkingu starego, a połowa z tych miejsc zimą jest niedostępna, bo auta ześlizgują się z podjazdu. Ale to nic. Ważne, że za pieniądze z Unii zostały wykorzystane. No i jeszcze taka drobnostka, ze nie jest to parking dla odwiedzających szpital. Nowością jest dla pamiętających stary parking przy szpitalu informacja, że ten nowy, owszem jest parkingiem przy szpitalu, ale dla szpitala już nie. Niezgodne z regulaminem jest bowiem pozostawienie na nim auta i udanie się do szpitala. No chyba, że ktoś wybiera się do szpitala np. w Katowicach, a pod tyskich jedynie auto chce zostawić. Tyski szpital miał parking w przeszłości- dziś już nie ma. Dziś mamy centrum przesiadkowe. Bo to na centrum przesiadkowe właśnie Unia Europejska wyłożyła pieniądze. Korzystać z niego można jedynie posiadając bilet autobusowy, co ma potwierdzić, że się parkuje po to, aby się przesiąść na komunikację miejską. Oczywiście w wypowiedziach medialnych władze miasta podkreślają, że już za pięć lat skończą się obwarowania nałożone przez programy unijne i że należy tylko mieć bilet- wsiadać do autobusu nie trzeba. Czyli tak: „wicie, rozumicie”- jest to centrum przesiadkowe, ale już za pięć lat nie będzie musiało tak być; i my wiemy (bo dziś o tym mówimy), że tak nie będzie. Za pięć lat będzie to zwykły parking. Oczywiście za te pięć lat nas ta informacja zaskoczy. Inaczej przyznali byśmy, że naszym zamiarem była budowa zwykłego parkingu, a nie tego przecież dotyczy program z którego pozyskaliśmy pieniądze. A póki co, niby nie wolno sobie tak poprostu zostawić auta i iść odwiedzić przyjaciela w szpitalu; trzeba bilet autobusowy mieć jeszcze przy sobie i już. Można sobie iść gdzie się chce z tym biletem przecież, nawet do szpitala. Sprytne,prawda? No sprytne.Tak chciałem zrobić. Ale, ale… wtedy przypomniało mi się, że ja przecież w Tychach mieszkam, w mieście praworządnym i wzorcowym.Prezydent mojego miasta należy do ruchu samorządowego „Tak! Dla Polski”. Jakby to wyglądało, gdyby mieszkaniec Tychów takie „fikołki” wykonywał, zasady narzucone i finansowane przez Unię Europejska obchodził. Jak to? Bilet kupiony i nie wykorzystany. Jak to się odbije na statystykach ZTM? Co by sobie współmieszkańcy praworządnych miast o mnie pomyśleli. Nie, nie mogłem tak postąpić.Zaparkowałem auto w centrum przesiadkowym koło szpitala. Kupiłem bilet autobusowy. Na przystanku obok szpitala wsiadłem do autobusu linii której numeru nie zapamiętałem (czyli formalnie, praworządnie przesiadłem się w centrum przesiadkowym) i pojechałem na przystanek pod „Tęczą”. Przeszedłem na drugą stronę ulicy i udałem się na przystanek z którego chciałem podjechać pod szpital. Niestety nie było akurat takiego autobusu; poszedłem pieszo do szpitala, to tylko 5 minut spaceru, więc nie jest to problem. Po odwiedzinach w szpitalu, wróciłem spacerkiem na przystanek koło „Tęczy”, tam znów okazało się, że nie ma autobusu pod centrum przesiadkowe koło szpitala. Pojechałem więc trolejbusem pod dworzec PKP. Tak jest inne centrum przesiadkowe, wsiadłem w autobus i udałem się do centrum przesiadkowego obok szpitala. Tam przesiadłem się z autobusu do samochodu (czyli formalnie, praworządnie przesiadłem się w centrum przesiadkowym) i pojechałem do domu. Cała operacja zajęła mi dwie i pół godziny; z czego w szpitalu spędziłem trzydzieści minut. Sprytnie i zmyślnie władze Tychów ogarnęły te fundusze unijne.Wystarczyło troszeczkę POKOMBINOWAĆ. Wystarczyło lekko NACIĄGNĄĆ teorię o tym, jak to Tyszanie pragną przesiadać się na różne środki lokomocji akurat obok szpitala… i pyk! Parking jak malowany. Może To i dobrze, że Tychami rządzą kombinatorzy i naciągacze. Przecież już za pięć lat nie trzeba będzie się przesiadać, a parking pozostanie. A my? My nie powinnyśmy narzekać, że to tylko 10 miejsc parkingowych więcej, że trzeba będzie biegać za biletem autobusowym, że nasze dzieci będą patrzeć na nas kupujących nieprzydatny bilet, jak niegdyś my na śmieszne postacie z filmów Barei. Trzeba nie zadawać pytań. Trzeba ten bilet kupić i śmiać się z ewentualnych kontroli. Śmiać się z pytaniem „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”?