TOTALNA OPOZYCJA - TO POLITYCZNI PARTNERZY, CZY SIŁY WROGIE? - Andrzej Rozpłochowski


Klub Gazety Polskiej Tychy |
289

Treść

Poniżej przedstawiamy artykuł autorstwa  Andrzeja Rozpłochowskiego, który otrzymaliśmy do swobodnego upublicznienia  

TOTALNA OPOZYCJA - TO POLITYCZNI PARTNERZY, CZY SIŁY WROGIE? - Andrzej Rozpłochowski

Polem działania dla opozycji jest mównica, a ulica i zagranica to pole dla dywersantów i zdrajców. Dlatego już kiedyś napisałem, że w ramach zachodniej demokracji - nie istnieje pojęcie totalnej opozycji. Coś takiego nie ma prawa istnieć w żadnym parlamencie Zachodniej Europy, ale istnieje w parlamencie polskim, kreuje się na rzekomego obrońcę prawa i demokracji oraz cieszy się poparciem... czołowych organów i polityków Unii Europejskiej! Jak to jest możliwe? Jesteśmy świadkami antypolskiej hucpy prowadzonej przez lewacką międzynarodówkę. Polska stała się obiektem jej destrukcyjnych ataków, ponieważ Polacy ośmielają się korzystać z wolności nie na modłę liberalną, ale w oparciu o Dekalog Bożego Słowa oraz o tradycyjne wartości własnej i europejskiej kultury.  To wywołuje wściekłość dekadenckich elit Europy i próby zniszczenia takiego kierunku polityki, który jest szansą na ratowanie od zagłady najbardziej wartościowych osiągnięć tego kontynentu. W przestrzeni publicznej Europy - szamani z piekła rodem biją w bębny, a naszym domom coraz bardziej zagrażają hordy islamskich barbarzyńców. W Europie coraz obficiej już się leje niewinna krew Chrześcijan w zdradzieckich atakach terrorystycznych - a to dopiero preludium tego, co nam gotują, jeżeli się twardo nie obronimy.

Totalna opozycja w polskim parlamencie i jej uliczne bojówki KOD-u czy Obywatele.RP - to wewnętrzni wrogowie Polski, którzy siedzieliby w więzieniach Europy Zachodniej, gdyby tam chcieli robić to, co robią w Polsce. I siedzieliby dawno w więzieniach II Rzeczypospolitej! Nie dajmy się uśpić względnym spokojem po próbach nieudanego rokoszu podjętych w grudniu ubr. Tym lewackim zdrajcom i dywersantom nie wolno ani przez chwilę ufać. Jeżeli my dzisiaj w Polsce dobrodusznie (a raczej naiwnie) nie odsuwamy ich od wpływu na życie nasze i naszych dzieci, a tych najgorszych nie wsadzamy do więzień, to wiedzmy, że stąpamy po śmiertelnie niebezpiecznej i cienkiej czerwonej linii. Jej przekroczenie zadziała jak pomyłka sapera - nastąpi eksplozja, po której nie ma już co zbierać.  Nie mamy pojęcia, jak i kiedy takie nieszczęście się wydarzy. Bo jeżeli sytuacja będzie się rozwijała podobnie, jak dzieje się obecnie, to nie chodzi już o to, czy tragedia się wydarzy, tylko kiedy to nastąpi. I co wówczas -pokonani - powiemy sobie i naszym dzieciom?

Nie wierzmy w dobrą wolę liberalno-lewicowych elit, krajowych i europejskich, które w obliczu oporu wobec ich szaleńczych działań - wcale nie trzeźwieją i nie zmieniają na serio swojej polityki, ale tylko taktyktycznie i strategicznie manipulują, aby trudności przeczekać, zmodyfikować siły i uderzać z nową mocą dla osiągania stale tych samych celów. A należy do nich przede wszystkim - chęć utworzenia nowego typu ponad narodowego zarządzania ludźmi przez liberalną część światowej elity pieniądza i polityki. Do narzędzi służących temu celowi należą napewno działania, które prowadzą do upadku tradycyjnej kultury i wartości, według których Europejczycy żyli od wieków. To zaś prowadzi do rozbijania historycznych narodowych wspólnot. Proces ten jest przyspieszany poprzez - nie miejmy złudzeń -świadome i dyskretne tworzenie okoliczności, aby mógł się rozwijać islamski terror, aby Europejczycy zaczęli się bać żyć na każdym kroku i w każdym miejscu. W tym względzie dąży się do trwałej zmiany europejskiej struktury demograficznej i narodowościowej. To też jest owocem bezwględnego spisku. Jego beneficjenci czekają, aż przerażona terrorem i bezradnością polityków - ludność sama zacznie prosić o "zbawczą moc swoich nowych panów". 

Katowice, 18 kwiecień 2017 r.

Andrzej Rozpłochowski